W moje skromne progi po raz drugi z rzędu zawitała farba z Syoss'a w wydaniu Oleo Intense 3-10.
Przesiąknięta lekkim doświadczeniem w koloryzacji ponownie zaufałam tej marce. Przeżyłam już kolor palonej kawy z Joanny, pięknych czerni w piance z Welli, brązy również w piankach z L'oréal'a, i znów czernie ale z Graniera. Potem coś strzeliło mi do głowy i ponad rok temu zdecydowałam się na dekoloryzację włosów, a następnie powrót do brązów. Ale tą historię może opiszę kiedy indziej ;) Ogólnie w ciemnych kolorach czuję się znacznie lepiej. A czemu po raz kolejny zaufałam farbie Syoss?
Przesiąknięta lekkim doświadczeniem w koloryzacji ponownie zaufałam tej marce. Przeżyłam już kolor palonej kawy z Joanny, pięknych czerni w piance z Welli, brązy również w piankach z L'oréal'a, i znów czernie ale z Graniera. Potem coś strzeliło mi do głowy i ponad rok temu zdecydowałam się na dekoloryzację włosów, a następnie powrót do brązów. Ale tą historię może opiszę kiedy indziej ;) Ogólnie w ciemnych kolorach czuję się znacznie lepiej. A czemu po raz kolejny zaufałam farbie Syoss?